Jesienna aura na dobre zagościła w naszej rzeczywistości. Koniec lata to czas, w którym elegancki mężczyzna chowa do szafy swoje ulubione lniane koszule, lekkie seesuckery oraz pięknie mieniący się w słońcu garnitur solaro. Ubrania te ustępują miejsca grubszym, bardziej mięsistym tkaninom. Pojawiają się flanele, kaszmiry czy delikatne wełny z alpak. Dzisiaj przyjrzymy się grupie odzieży, która musi znieść wszystkie kaprysy jesieni i zimy — porozmawiamy o eleganckich okryciach wierzchnich.
Marynarki
Zanim wyciągniemy ciężki arsenał w postaci grubych płaszczy, które ochronią nas przed arktycznym mrozem, zaczniemy od marynarek! To właśnie one w pierwszej kolejności chronią nas przed nieco niższymi temperaturami.
Pierwszą, o której musimy tutaj wspomnieć, jest oczywiście marynarka wykonana z tweedu, czyli zgrzebnej wełnianej tkaniny pochodzącej z Wysp Brytyjskich. Materiał ten jest szorstki, nieco gryzący, ciężki, ale nade wszystko wytrzymały i ciepły. W końcu rodowód tweedu sięga szkockich prowincji i był używany do szycia marynarek na polowania dla szlachetnie urodzonych Brytyjczyków. Co do samego kroju marynarki, to tutaj panuje wolna amerykanka. Chociaż najciekawiej marynarka tweedowa wygląda w wersji norfolk.
Ciekawym protipem jest zakładanie ocieplanej kamizelki pod marynarkę. Mówiąc szczerze, sami często wykorzystujemy ten patent, gdy za oknem nie jest jeszcze na tyle zimno, by przyodziać płaszcz, ale już na tyle chłodno, że w samym garniturze można trochę zmarznąć. Wtedy niczym rycerz na białym koniu pojawia się delikatna puchowa kamizelka i ratuje sytuację. Pamiętajcie, że nie może być ona zbyt gruba, bo będziecie przypominać ludzika Michelin oraz aby materiał kamizelki nie był w stylistyce błyszczącego lateksu. No, chyba że lubicie, nie oceniamy.
Kurtki
Przejdźmy teraz już do konkretnych rodzajów odzieży wierzchniej. Kurtki, o których będziemy mówić w tym akapicie, to absolutnie topowe pozycje! Ich zaletą jest to, że są mniej formalne od płaszczy i można je przede wszystkim wykorzystać w stylizacjach casual.
M65 – z wojny indochińskiej do popkultury
Omawiając okrycia wierzchnie, nie sposób ominąć absolutnie kultowej pozycji, jaką jest kurtka M65. Model ten powstał w 1966 roku na potrzeby amerykańskiej armii. Oryginał wykonany był z materiału o nazwie NYCO (50/50 bawełna nylon), który jest wodo- i wiatroodporny, jak też niezwykle wytrzymały. Kurtka miała dwie prostokątne kieszenie na piersiach i dwie na dole, przód był zapinany na ekspres z dodatkowymi zapięciami zatrzaskowymi. M65 jest regulowana w talii za sprawą sznurka, zapinana pod szyją za pomocą rzepu, a w stójce znajduje się ukryty kaptur. Oczywiście oryginał jest w kolorze oliwkowym.
M65 w wersji cywilnej często przybiera nieco inne formy. Może nie mieć naramienników, występować w innym kolorze, a przede wszystkim może być wykonana z innego materiału. Takie kurtki wyjątkowo upodobali sobie włoscy sartorialiści, którzy nierzadko łączą je z garniturami! Poza tak ekstrawaganckim zestawieniem M65 idealnie sprawdzi się w połączeniu z jeansami, golfem, grubymi swetrami czy flanelowymi koszulami. Nieco wyczucia wymaga połączenie takiej kurtki z bardziej formalnymi ubraniami.
Kurtka Safari – sprzymierzeniec każdego dandysa
Jeśli M65 jest dla Was zbyt militarna, to do gustu może Wam przypaść Safari Jacket. Ok, zdajemy sobie sprawę, że jest jesień, a my wyskakujemy tutaj z kurtką, która praktycznie oznacza wakacje, ale dajcie nam chwilę i wszystko będzie jasne.
Kurtka Safari powstała gdzieś między XIX a XX wiekiem i została wymyślona przez… a jakże, Brytyjczyków. Pierwotnie stanowiła element umundurowania żołnierzy stacjonujących w Południowej Afryce, to swoiste połączenie marynarki i kurtki. Początkowo wykonywana była z lekkiej i przewiewnej bawełny w kolorach beżowych, co ułatwiało kamuflaż w warunkach afrykańskich. Zapinana jest na guziki, ma 4 nakładane kieszenie, dwie na klatce piersiowej i dwie boczne. Przewiązywana jest w talii dodatkowym pasem.
Jeśli taki krój kurtki Wam się podoba, możecie użyć do jej wykonania cięższej wełny, dzięki czemu idealnie sprawdzi się jesienią. Długość tej kurtki jest też idealna, aby nosić ją do garniturów czy też smart casualowych zestawów. Dodatkowo, jeśli nie przekonuje Was pas, to możecie zapożyczyć sposób ściągania w talii wprost z kurtki M65.
Bosmanka – nie tylko dla wilków morskich
Jak już pewnie zauważyliście, wiele rzeczy z garderoby męskiej ma militarne korzenie. Nie inaczej jest z kurtką marynarską. Ciężko jednoznacznie określić, kiedy dokładnie powstała. Niektóre źródła podają, że już w XVII wieku była noszona przez holenderskich marynarzy, inne natomiast przypisują rozpowszechnienie tej kurtki firmie Camplin w wieku XIX. Jeszcze inni, powołując się na październikowy numer Tailor & Cutter z 1868 roku, sugerują, że pomysłodawcą był Książę Walii. Najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja z holenderskimi marynarzami, ale niestety nie można jej w 100% potwierdzić. Jedno jest pewne, mniej więcej od tamtego czasu peacoat zdobywał coraz większą popularność.
Na czym polegał fenomen bossmanki? Przede wszystkim na długości. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak radykalne skrócenie protoplasty peacoat zwiększyło wygodę użytkowania na statku. Bosmanka to zatem kurtka, która sięga za pośladki, jest w kroju dwurzędowym, ma wygodny kołnierz sztormowy, który w razie dużego wiatru i zimna możemy postawić, a ukośne kieszenie boczne ułatwiają chowanie rąk. W tradycyjnej wersji bosmankę możemy zapiąć pod szyją za pomocą pętelki. Oczywiście absolutnym obowiązkiem są guziki z motywem marynarskim, takim jak kotwice czy armaty.
Płaszcze
Czas na creme de la creme ubrań jesienno-zimowych! Pora omówić płaszcze!
Chesterfield — pierwszy i najbardziej formalny płaszcz
Za pierwszy płaszcz wykorzystywany w klasycznej modzie męskiej uznaje się dyplomatkę. Co więcej, znamy nawet nazwisko osoby, która go wymyśliła! Był nim 6. hrabia Chesterfield George Stanhope (chociaż niektóre źródła podają, że twórcą był 4. hrabia Chesterfield Philip Stanhope). Przypomnijmy, że jeszcze w połowie XIX wieku nie noszono odzieży wierzchniej, a surduty i żakiety, które były skrojone blisko ciała. Przeznaczone były do zakładania na zewnątrz, jak i wewnątrz. George Stanhope tak zaprojektował dyplomatkę, aby nosić ją na części innej garderoby, a jednocześnie była taką, którą należy zdejmować w środku. Ówczesne płaszcze Chesterfield były nieco pokraczne i pozbawione formy. Krótki kołnierz i brak zaszewek przednich sprawiały, że były workowate.
Dyplomatka współcześnie
W ciągu ostatnich 150 lat płaszcz zmienił swoją formę na bardziej dopasowaną do sylwetki. Niemniej jednak najbardziej charakterystyczne cechy pozostały bez zmian! To tylko podkreśla, jak uniwersalny jest to projekt. Współcześnie za dyplomatkę rozumie się płaszcz jednorzędowy z klapami otwartymi lub zamkniętymi oraz dwurzędowy z klapami zamkniętymi. Opcjonalny jest kołnierz z aksamitu, a kieszenie powinny być z patkami. Co do samej tkaniny, nie ma tutaj specjalnych wymagań, jednak przyjęło się, że powinna być to tkanina gładka i ciemna. W końcu mówimy tutaj o najbardziej formalnym płaszczu.
Trencz — ikona
Chyba nie ma bardziej ikonicznego płaszcza od klasycznego trencza. Wszystko zaczęło się, kiedy Thomas Burberry stworzył płaszcz z gabardyny dla brytyjskiej armii. Tutaj musimy na chwilę zatrzymać się na gabardynie właśnie. Została ona opatentowana przez Burberry’ego, a wyjątkowość tkaniny polegała na tym, że była w 100% bawełniana, ale wodoodporna, co było swoistą rewolucją tamtejszych czasów. Trencze projektowano tak, aby były jak najbardziej praktyczne. Plecy były wyposażone w dodatkową warstwę materiału (na wzór peleryny), co zwiększało właściwości wodooporne — nikt nie lubi mieć mokrych pleców, prawda? Płaszcze miały krój dwurzędowy (w efekcie jeszcze lepiej chroniły przed zimnem i wiatrem) oraz głębokie kieszenie, które musiały pomieścić wszystko, co potrzebne. Trencz przetrwał w praktycznie niezmienionej formie, a ewolucji uległa długość. Dziś na ulicy zobaczymy trencze głównie do kolan.
Trencz to doskonały płaszcz na wczesną jesień. Sprawdzi się idealnie w połączeniu z nieformalnymi garniturami i zestawami smart casual.
Ulster — pancerny i niezniszczalny
Jednym z najbardziej charakterystycznych płaszczy jest tzw. ulster. Nazwa pochodzi od nazwy prowincji irlandzkiej, która położona jest w północnej części wyspy. Dominuje tam wilgotny klimat, jest chłodno, często mży, a przy tym jeszcze stosunkowo mocno wieje. W skrócie prawdziwie wyspiarski klimat. Potrzeba było zatem odzienia, które sprosta tym wymaganiom. Tak powstał ulster.
Charakterystykę płaszcza ulsterskiego można ująć w 6 punktach:
Odpowiednia długość. Powinien być na tyle długi, aby sięgał przynajmniej za kolano. Dodatkowo powinien być dwurzędowy (co prawda występowały kiedyś jednorzędowe, ale nie sprawdzały się tak dobrze, jak dwurzędówki). Odpowiedni krój i długość zapewnią najlepszą ochronę przed wiatrem.
Kołnierz z charakterystycznymi klapami ulsterskimi. Zwróćcie uwagę na ich kształt. Standardowo kołnierz jest węższy, dlatego zostawia wyraźną przestrzeń nad klapą otwartą. W tym przypadku kołnierz jest szerszy, więc po zapięciu pod szyją klapy płaszcza lepiej chronią przed wiatrem i zimnem. Standardem jest, że w przypadku płaszczy dwurzędowych klapy powinny być szpiczaste, jednak są one mniej wygodne przy zapinaniu pod szyję.
Kieszenie boczne w płaszczu ulster muszą być nakładane z patkami. Podkreśla to nieformalny charakter okrycia i jest to po prostu praktyczne.
Wywijane mankiety. Co ciekawe, nie znaleźliśmy informacji, aby w tym rodzaju płaszcza miałyby mieć jakieś konkretne przeznaczenie.
Dragon i tylne rozcięcie regulowane na guziki. Dragon doskonale zbiera nadmiar materiału oraz pozwala na lepsze dopasowanie w talii, natomiast regulowane rozcięcie zwiększa komfort noszenia.
Ulster powinien być wykonany z grubej i ciężkiej tkaniny. Takiej jak chociażby tweed, o którym wspominaliśmy wyżej.
Podsumowując, ulster to płaszcz sportowy, idealnie nadający się do noszenia na co dzień w sezonie późnej jesieni i całej zimy. Z powodzeniem można połączyć go z garniturami czy chociażby jeansami i grubym golfem!
Budrysówka — kwintesencja sportowej elegancji
Kolejnym płaszczem, który chcemy Wam przybliżyć, jest budrysówka. Na pewno każdy kojarzy misia Paddingtona, a on właśnie był takim eleganckim misiem i budrysówkę nosił. Sprawdźmy, jak powstała i kiedy zyskała na tyle dużą popularność, aby na dobre zagościć w kanonie klasycznej mody męskiej.
Cytując klasyka „cofnijmy się do tyłu”, a dokładnie do końca XIX wieku, kiedy to wczesną wersję takiej kurtki miała na sobie jedna z osób uczestniczących w angielskiej ekspedycji na Arktykę.
Wszystko jednak zmieniło się, kiedy brytyjska marynarka wojenna złożyła zamówienie w firmie Original Montgomery na szycie płaszczy, które będą stanowiły część umundurowania marynarzy. Po II wojnie światowej kurtka ta została spopularyzowana wśród ludności cywilnej i w praktycznie niezmienionej formie funkcjonuje do dzisiaj.
Jak zatem wygląda klasyczna Budrysówka?
Przede wszystkim długością powinna sięgać do kolan i mieć kaptur. Jednak najbardziej charakterystycznym elementem w tym płaszczu jest zapięcie. Zamiast guzików znajdziemy drewniane kołeczki, które miały bardzo praktyczną funkcję. Nie trzeba było ściągać rękawiczek, by taki płaszcz zapiąć. Przyznajcie, że to sprytny patent.
Do czego nosić budrysówkę? Tak naprawdę do wszystkiego, co nieformalne i półformalne. Bardzo dobrze odnajdzie się w połączeniu z flanelowym garniturem, jak też jeansami i grubym swetrem.
Car Coat — dla zmotoryzowanych
Płaszcz samochodowy to idealna alternatywa dla trencza. Został stworzony dla osób, które poruszają się głównie samochodem. Z tego powodu jego długość kończy się mniej więcej w połowie uda. Dodatkowo design jest niezwykle minimalistyczny, a krój przypomina literę A, co zwiększa swobodę ruchu kierowcy.
Ze względu na niezwykle prostą formę płaszcza założymy go praktycznie do wszystkich mniej lub bardziej formalnych ubrań, wykluczając tylko smokingi czy fraki.
Polo coat — od elit dla elit
Będzie to nieco zaskakujące, ale ten płaszcz nie wywodzi się z militariów! Jak sama nazwa wskazuje, zawdzięczamy go grze POLO. Nosili go zawodnicy, którzy podczas przerwy w rozgrywkach przewiązywali go paskiem. Płaszcz polo wykonywany był z wielbłądziej wełny, która jest niezwykle szlachetnym, ale i delikatnym włóknem o doskonałych właściwościach termoregulacyjnych. Krojem płaszcz polo przypomina ulstera, również ma kołnierz sztormowy i nakładane kieszenie. Dopuszczalne jest okrycie z klapami zamkniętymi, a wyróżnikiem jest przede wszystkim wełna wielbłądzia, dwurzędowy krój oraz pasek do przewiązania.
Jak sami widzicie, jest mnóstwo stylowych możliwości, które możecie wykorzystać w sezonie jesienno-zimowym! Jedno jest pewne, na pewno nie zmarzniecie!
Czas na małą autoreklamę: wszystkie te rodzaje ubrań możecie uszyć na miarę w naszej pracowni. Co za tym idzie, możecie je dowolnie spersonalizować, wybrać idealną dla Was tkaninę czy nawet spróbować zaprojektować własny typ płaszcza, czerpiąc co najlepsze z każdego rodzaju!
Comments